wtorek, 23 lutego 2010

Moje rozmyślania o malarstwie cd.(8)
















Nic nie zatrze jednak pamięci o ojczystym kraju, wręcz przeciwnie jeszcze bardziej boleśnie ją wyostrzy. Doświadczyłam tego wiele razy kiedy wracałam do kraju, kiedy przyjeżdżałam na plenery malarskie, w jaki sposób odbierałam nasz rodzimy krajobraz. Nigdy nie zamienię tych polskich krajobrazów na wspaniałe piękno wysp kanaryjskich czy sycylijskich. Tu zieleń jest jakby zieleńsza, kwitnąca koniczyna i stokrotki, polskie brzozy i ten zapach inny niż gdzie indziej. Wszystko wydaje się bezcenne. I tak jest rzeczywiście. Trawy, drzewa, pagórki, łany dojrzałego zboża jakby zasłuchane w dźwięki dzwonu z pobliskiego kościoła w Bagnie, poruszają we mnie takie uczucia do ziemi rodzinnej, że z wysiłkiem powstrzymuję cisnące się do oczu łzy wzruszenia. Kwiaty polskie też pachną inaczej. Raniutko gęste kiście akacji, wilgotne z mieniącymi się srebrem płatkami odurzają swym zapachem. Róże wszelkich wielkości i kolorów od złotej, purpurowej do bladoróżowej, wypielęgnowane ręką księdza Rektora z Bagna, przyciągają swą pięknością każdego kto na nie popatrzy.

Może właśnie dlatego lubię malować pejzaże, są one jak niespodzianka. Lubię też podziwiać pejzaże moich kolegów malarzy z pleneru, każdy widzi niby to samo lecz inaczej. Ile dusz, ile par oczu tyle różnych wizji tego samego krajobrazu. To fascynujące, że światło i barwy każdy odbiera inaczej, każdy widzi w tym samym coś innego.
Prawdziwy malarz-pejzażysta pracuje w plenerze o każdej porze roku, niezależnie od pogody, nawet kiedy pada deszcz i woda zlewa się z farbą, kiedy wiatr wyszarpuje mu blejtram a ręce kostnieją z zimna. W przeciwnym razie, nie zobaczy tych barw deszczowego dnia,
nieprzytulnej szarości, czerni nieba i całej gamy kolorów wiosennej słoty.

1 komentarz:

  1. Teksty pisane na blogu są moją intelektualną własnością. Nie zgadzam się na ich kopiowanie bez mojej zgody i bez zamieszczenia linka do źródła.
    Isabella Degen

    OdpowiedzUsuń